niedziela, 18 listopada 2012

VI.Śmierć Kopy

Gdy Tahabi skończył trzy miesiące jego brat Kopa osiem.Strasznie się kochali nigdy się nie sprzeczali ani nie bili.Tahabi był bardzo pieszczochliwym lwiątkiem był on bowiem najukochańszym synkiem króla Simby i Królowej Nali.Każdy wolny czas Simba poświęcał mu.

Także Nala go strasznie kochała ale nie poświęcała tak dużo czasu jak Simba mu ponieważ miała dużo obowiązków.
Kopa czuł odrobinę zazdrości.

Nastał nowy dzień mały Tahabi budził tatę.

Tahabi:Tato tato obudź się!
Simba:Tahabi co tak wcześnie mraww...
Tahabi:Obiecałeś?!
Simba:No tak
Poszli na lwią skałe Kopa ich śledził.
Simba tłumaczył to samo co Kopie tylko nie wspomniał o tym kto jest przyszłym królem Kopie zrobiło się smutno że ojciec tak postąpił ale nerwy go opętały i wszedł na lwią skałe.
Kopa:Jak mogłeś tato!!!
Simba:Kopa co jest??
Kopa:Czemu mu nie powiedziałeś że ja jestem przyszłym królem lwiej ziemi?? he??
Tahabi:Myślałem że ja tato??
Simba:Nie dziecko twój brat miałem ci to powiedzieć kiedyś indziej ale Kopa się wtrącił...
Te zdanie powiedział wielkim gniewem na starszego syna.
Kopa:Przepraszam ta...
Simba:Lepiej nawet nie przepraszaj a teraz wynoś się musze twojemu młodszemu bratu wytłumaczyć dalej...
Kopa:Phi... ide se już znajdę se lepszego ojca
Simba zlekceważył zdanie syna i dalej tłumaczył młodszemu.Kopa poszedł upolować se śniadanie co nie wychodziło mu na dobre pewnym momęcie za krzaków wyskoczyła Vitani.

Lwy wtuliły się i Kopa zapomniał o dzisiejszej dyskusjii z tatą.
Nuka śledził siostrę i !! nie mógł uwieżyć pobiegł do matki.
Nuka:Mamo mamo!!!
Zira:Ciszej Uri śpi
Nuka:Vitani jest z Kopą!!! 
Zira:He że co?!!
Wszystkie lwice zawarczały na imię Kopa jedna z lwic została z Uri a reszta poszła planować zemstę także Nuka.

Dwa dni później... 
Tahabi:Kopa stawaj!

Kopa:Co jest co się stało?
Tahabi:Tak bo rodziców nie ma
Kopa:Noi na pewno są na porannych zwiadach idź spać
Tahabi nie posłuchał brata gdy on zasnął pobiegł szukać rodziców nagle trafił na złą ziemię.
Tahabi:Ale tu strasznie!!
Uri:Ha ha nie byłeś tu nigdy?
Tahabi odwrócił się i zobaczył piękną lwicę o brązowej sierści i zielonych oczkach.
Tahabi:Nie a ty tu mieszkasz?
Uri:Tak niestety...
Tahabi pocieszył lwiczkę potem rozmawiali i rozmawiali ale w końcu musiała iść koleżanka bo by jej siostra ją oryczała.Tahabi pożegnał się i poszedł spotkał rodziców.
Tahabi:Tato!! Mamo!!
Simba i Nala:Tahabi??
Tahabi rzucił sie na rodziców i potem poszli do domu.Kopy już nie było Simba teraz bardzo się martwił o syna.
Nala:Simba co jest?
Simba:Boje się że Kopa będzie taki jak Skaza...
Nala:Simba!!
Simba:To prawda ostatniej naszej kłótni już do mnie się nie odzywa
Nala rzuciła się na Simbe.

Nala:Nie myśl tak za dużo jest już prawie nastolatkiem poszukuje swojej drugiej połówki...
Przytuliła go po czym poszła do jaskini a Simba poszedł za nią gdzie były same rozmowy Tahabi nie uczestniczył był z Tibonem i Pumbą gdzieś.

Gdy Kopa chodził po lwiej ziemi za krzaków wyskoczył znany mu lew.
Kopa:Co chcesz grrr...
Nuka:A nic wiem że jesteś z moją siostrą ale muszę cie zasmucić ona cię już nie kocha od kilku miesięcy udaje...
Kopa:He?? nie wieże ci!!
Nuka:Phi... mi nie musisz ale mojej matce tak
Kopa był zły podziękował Nuce poszedł potem do Vitani.
Kopa:Zrywam!
Vitani:Dlaczego?
Kopa:Ty nie wiesz ty mnie nie kochasz tak mi twój brat powiedział
Vitani:Nie to nie prawda Kopa!!
Kopa:Pa narazie
Kopa już miał odchodzić gdy Vitani go zatrzymała wytłumaczyła mu że Nuka go okłamał.Kopa uwieżył i znowu są razem ale Zira zobaczyła to na żywo a więc Nuka mówił prawdę.
Zira rzuciła się na Kope.Vitani pomagała mu ale jedna z lwic uderzyła ją ale nie mocno.Kopa uciekał gdzie tylko mógł z łzami oczach biegł.
Zira:Ha ha ha tam jest!!
Lwice mocno go gryzły drapały i uderzały szponami w głowe,brzuch  i ramiona ale żadna z nich nie w serce.
Zira:Stop!!
Lwice odsunęły się od krwawącego Kopy i dyszącego.
Zira:I co maluszku?? nic nie zrobisz??
Kopa nabrał sił i ugrył ucho Ziry.

Zire to mocno zabolało ale nie skomlała.Kopa przy okazjii uciekł lwice rzuciły się za nim a ranna Zira biegła na końcu.
Na lwiej Ziemi...
Długo nie było Kopy zbliżała się noc wszyscy spali już Nala i Simba nie zmrużali oka.
Nala:Gdzie on jest?!
Simba:Właśnie !!
Nala powoli robiła się niespokojna wyczuwała że coś mogło się stać.
Kopa schował się za krzakami ale lwice go dopadły Zira kazała go zostawić sama się nim zajmię.Lwice poszły ale dwie zostały Serpen i matka Dotty i Spotty.
Zira:To koniec nie będziesz już z moją córką nigdy!!!
Już by go miała gdy on próbował jej się wyrwać.

Kopa nie poddawał się nie chciał umrzeć chciał być teraz już dorosły i zabić wredną Zire ale życie kończyło mu sie krzyknął tylko:Mamo!!! Pomocy!!.
Zira już zakończyła to pomyślną śmiercia książe i teraz nic nie stanie na drodze.Kopa leżał martwy krew spływała po jego sierści.Książe nie żył.Lwica wróciła do domu po czym nic nie powiedziała Vitani co sie stało ponieważ lwiczka nic nie pamiętała.
Nala wybiegła z jaskini i ... nie mogła własnym oczu tego znieść jej synek synuś kochany nie żyje...

Nala:Nie nie to  nie może być za późno! jestem przepraszam moje dziecko...
Nala szlochała nad synkiem długo wtedy przybiegł Simba.
Simba:Synu!!
Także zaczął szlochać wszyscy wiedzieli kogo to sprawka Simba i Nala na razie tym nie przejmowali się po tym co się stało Simba zaczął dbać o młodszego syna także Nala.Zira była zadowolona.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz