poniedziałek, 19 listopada 2012

VIII.Ciąża i Kolejna śmierć dziecka...

Tahabi skończył siedem miesięcy spotykał się potajemnie z Urii ( tak jak Kopa do Vitani).Simba strasznie się obawiał tego co się może stać jego drugim synem.Kochał go tak jak Kope i nie chciał go stracić.

Słońce świeciło i mocno grzało w futro małego księcia który właśnie wracał z rodzicami ze spacerku.

Tahabi:Mamo mogę iść się pobawić?? 
Nala:A gdzie synku ?
Tahabi:Nie wiem ale bym wymyślił prosze prosze zgódź się
Simba:Nie ma mowy synu boje się że coś ci się stanie...
Tahabi spojrzał smutnie na mamę która potwierdziła ojca zdania lwiątko cały dzień musiało siedzieć i nic nie robić... słuchało się tylko rozmów rodziców... było to takie nudne eh...
Simba:Tak tak Tahabi dokąd?
Tahabi:Nigdzie idę na polankę
Nala:Daj mu spokój niech idzie w końcu jest bezpieczny hieny nie aatakują a Zira jeszcze się nie ukazała
Simba:Ale... 
Tahabi:Tato!!! prosze!! chociaż dzisiaj!!
Simba wahał się jednym zdaniem nie a drugim tak ale nie wiedział którą wybrać chciał dobrze dla syna i dla królestwa tak jak jego ojciec w końcu jest ojcem i królem.
Simba:Synu musisz zrozumieć mnie 
Tahabi:Ale... tato Kopa już od kilku miesięcy nie żyje tyle miesięcy zapomniałeś o nim a znowu ci się przypomina on jakby on żył tu!!!
Nala:Simba on ma racje!!
Do rozmowy dołączyła lwica Aurelia i Sarabi.
Aurelia:Co tak krzyczycie? coś się stało?
Nala:Nic nic 
Sarabi:Widze coś kłótnia małżeńska czy między syn a ojciec??
Zaśmiała się widząc że Nala na prawdę mówi że nic ale Simby mina coś wskazywała także małego Tahabiego.
Sarabi:Oj Simba pozwół mu wyjść na ten dwór niech dzieciak se polata
Simba:Nikt mnie nie rozumie idę cześć
Simba złym wzrokiem skierował na matkę,żone i także syna i gdzieś poszedł wyładować swoje emocje leżał na trawie.
Simba:Nie jestem dobrym ojcem dla syna... grr co ja wygaduje... eh... Kopa dlaczego ty kochany synu ;(.
Rozpłakał się na dobre wspomniał se wszystkie jego dobre chwile z dzieckiem.






 


Ale już nie mógł nic na to poradzić chciała zemsty i zrobiła mu dlaczego to Kopa musiał ucierpieć a nie on to przez niego teraz jego syn nie żyje.Nagle zawołał go ktoś z krzaków był to pawian.
Rafiki:Mam dla króla nowiny !!
Simba:Jakie?? 
Rafiki:Pańska żona ma urodzić zdrowe lwiątka za cztery tygodnie!! no gratuluje ci!!
Simbie opadała szczęka na myśl że zostanie ojcem lwiątek.
Simba:Alee jak to... a no tak tamta noc ale myślałem że nie zajdzie... 
Rafiki:Ach... źle myślałeś królu
Simba:Tak jak dzisiaj nie mogę pogodzić się ze śmiercią Kopy... :(
Rafiki:Och... każdy ale masz Tahabiego najważniejsze że masz synka 
Simba:Tak... ale on nie jest jak Kopa on jest inny bardziej ciekawy zaraz Kopa też był taki to jest do niego podobny
Rafiki:Tak widzisz teraz lepiej go ucz i kochaj 
Simba:Staram się poświecać mu dużo czasu ale nie nadaje sie na ojca i króla
Rafiki:Nie nadajesz musisz dać wszystko z siebie
Zniknął a Simba ponownie zastanowił się kim na prawdę jest.

Tahabi świetnie bawił się z Uri pewnym momęcie musieli wracać do domu ponieważ było już prawie ciemno.Tahabi spotkał mamę z mięsem.
Tahabi:Mamo mamo!!
Nala:Cześć kochany prosze kolacja
Tahabi:Mniam mniam pyszne
Nala ucieszyła się że jej polowanie dało jakąś kożyść po kolacjii umyła go starannie lwiątko kochało mycie i codziennie się myło po śniadaniu i kolacjii potem pobawili się jeszcze chwile a potem malec zasnął.Simba jeszcze nie wrócił powoli Nala martwiła się o męża wysłała Pumbe i Tibona żeby poszli sprawdzić gdzie on jest także wysłała Zazu który dzisiaj miał wolne od roboty jaką miał zadać mu dzisiaj król.Ale nikt go po godzinnym szukaniu nie znalazł.
Tibon:Może po prostu jest teraz w nie nastroju Nala
Nala:Oj ... przestań 
Pumba:Nala nie martw się jutro przyjdzie 
Poszli a Nala nie wahając się pobiegła go szukać zostawiając synka bez opieki ponieważ lwice spały dzisiaj po jej zgodą na polanie koło baoabu Rafikiego.
Szukała go i szukała poszła na rajską ziemię i na złą ziemię ale ograniczyła przejście przez kłodę.
Wtedy zauważyła Zire...
Zira:Ooo Nala co do mnie sprowadza w ten ciepły wieczór??
Nala:Nic 
Zira:Ha ha to po co tu jesteś...
Nala zawarczała i odbiegła Zira była zmęczona i poszła spać z dziećmi bo jutro czeka na nich ciężka praca.
Simba był na granicy Rajska Ziemia a Cmentarz słoni dlatego Nala go nie umiała znaleść.
Simba se leżał i śpiewał piosenke Hakuna Matata.
Nala usłyszała i pobiegła i...
Nala:Simba!!! jesteś!!
Rzuciła się w objęcia jego król uśmiechnął się do niej i ją poliza

Simba:Po co mnie szukałaś skarbie?
Nala:Bałam się o ciebie 
Simba:Och jestem dużym lwem a nie małym daj spokój
Nala:Zaczynasz mówić jak Tahabi mrrr
Simba:Ha ha serio nie wiedziałem a co on robi?
Nala:Śpi na pewno
Simba:Zostawiłaś go samego!!
Nala:Nie nie jest bezpieczny
Nala skłamała męża nigdy tego nie robiła ale dzisiaj musiała.
Simba i Nala powoli szli do domu tuląc się do siebie.
Simba:W końcu będe po raz trzeci ojcem?
Nala:Skąd wiesz?
Simba:Rafiki 
Nala:Miała być niespodzianka co za małpa
Simba:Ha ha ale nie musisz mi robić niespodzianki ja jestem szcześliwy odkąd cie znam
Nala aż się zarumieniła.
Gdy doszli zobaczyli synka który spał smacznie położyli się koło niego.



Ale już następnego dnia gdy Simba dowiedział się czegoś strasznego nie mógł sobie tego nigdy wybaczyć Tahabi nie żył został roszarpiony przez tysiące hien a jego przyjaciółka uciekła.

Simba:Nie nie nie!!!
Mocno przytulił syna wrócił na lwią ziemię przybity do serca a w myślach miał tylko obraz śmierci Kopy i Tahabiego.
Nala,Sarafina,Sarabi i inne lwice nic nie podejrzewali żeby coś się stało Simba wrócił.
Simba:Mamo kochanie musze wam coś powiedzieć...
Ledwo co powiedział te zdania.
Nala:Co takiego? gdzie Tahabuś?
Simba przypomniał se obraz zmarłego synka...
Simba wziął oddech i oznajmił:
Simba:On nie żyje 
Nala zamarła.
Nala:Nie co ty wygadujesz
Prawie płaczliwym głosem 
Simba:Ech... to prawda
Nala popłakała się wbiegła do jaskini na myśl że jej syn umarł nie mogła opanować kto to mógł zrobić i dlaczego Zira tylko ona!! pobiegła w stronę Złej Ziemi.
Nala rzuciła się na Zire która była w dobrym humorze.

Nala:Roar!!!!!
Zira aż się przestraszyła między nimi zaczął się konflikt Nala do tego była w ciąży... ale jeszcze nie zaawansowanej za tydzień będzie zaawansowana.

Na lwiej Ziemi lwice użalały sie i cicho płakały Simba tylko wspojrzał na Zazu a Zazu na niego Tibon i Pumba nic nie powiedzieli byli zasmuceni i rozpaczeni ponowną sytuacją.
Simba:Zazu poleć po Rafikiego jutro ceremonia pogrzebowa gdzie Nala??
Zazu odleciał poszukiwaniu starego pawiana.
Simba poszedł szukać Nali wiedział że żona jest smutna ale musi ją pocieszyć.
Zazu znalazł pawiana opowiedział mu wszystko pawian zamazał rysunek lewka Zazu leciał smutnie patrząc się przed siebie kolejna śmierć.
Zira i Nala toczyli walkę nagle Zira strąciła Nale z siebie.
Nala:Ty go zabiłaś!!!
Zira:Kope tak ale nikogo więcej!!
Nala:Nie kłam mój syn drugi nie żyje!!
Zira:Ha ha to nie ja to hieny ha ha
Nala:Nie wieże ci 
Ponownie rzuciła się ale wtedy walkę przeszkodził Simba.
Simba:Zostaw ją Zira grr...
Zira:Miałam momęt ją zabić!! 
Simba:Już sobie zrobiłaś dużo...
Zira:Masz racje zabijając Kope...
Simba:ŻE Co?
Zira uciekła a Simba przytulił płaczącą Nale.
Nala(Płaczem):Co teraz...
Simba:Kochanie jutro pogrzeb musimy czekać na świat przyjścia maluchów
Nala(Płaczem):Ale Simba dlaczego 
Simba:Jest zła wszystko będzie porządku chodź do domu.
Poszli a następnego dnia odbyła się ceremonia Nala jeszcze bardziej płakała gdy  usłyszała imię Tahabi.
Tak musieli czekac na przyjscie lwiątek kolejnych...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz