Kopa rósł i rósł także stawał się coraz mądrzejszy i intelegniejszy rodzice byli bardzo dumni z niego.Skończył pięć miesięcy.Przez te dwa miesiące spotykał się z przyjaciółką Vitani a codziennie dawał jej także upolowane jedzenie przez jego lwice.
Było południe wszystcy po dobrym smacznym obiedzie oprócz zło ziemców oni nie mieli posiłków takich jak lwia ziemia codziennie tylko treningi i treningi... Kopa bawił się z swoją przyjaciółką.
Vitani:Ha ha
Kopa:Hahahaha
Vitani:To co teraz robimy??
Kopa:Hmm... zapasy? znasz tą zabawę
Vitani:Jasne że tak ciągle wygrywam z moim starszym bratem
Kopa:To ze mną...
Vitani:I co leżysz??
Kopa:Złaź!
I ponownie rzucił się na nią ale lwiczka wygrała książe nie dał jej spokoju i chciał wygrać ale nie wygrał.
Kopa:Jesteś lepsza ode mnie gratuluje
Vitani:Oj nie chciałam...
Kopa:Nie nie to nie twoja wina
Vitani:To gdzie teraz bo nudno
Kopa:Cmentarz słoni?
Vitani:Ooo a skąd wiesz ?
Kopa:Domyśliłem się
Vitani:To chodźmy tam
Kopa:Ok
I lwiątka pobiegły tymczasem na Złej Ziemi.
Zira:Nuka!! gdziee Vitani!!
Nuka:Mamo nie wiem mówiła że idzie się napić
Zira:Tak a miała już dawno przyjść!!
Nuka:Mogę iść po nią?
Zira:Dobra idź ale nie zgub się!
Nuka poszedł a Zira była zła jak osa na córke nigdy nie kłamała matki i brata Nuka wcale nie poszedł jej szukać strata czasu poszedł do koleżanek.
Na Lwiej Ziemi Simba i Nala czekali na synka miał już być...
Simba:Gdzie on jest??
Nala:Z pewnością dobrze się bawi z nowimi znajomymi
Simba:Może... ale on nigdy nie przepuszczał lekcjii mojej
Nala:Masz racje pójde go poszukać
Nala wtuliła się w męża i poszła szukać syna ale po długich dopytywań nie znalazła przyszła do domu Simby nie było więc poszła znowu szukać męża i znalazła go z Zazu.
Nala:Simba nie ma go nikt nie wie gdzie jest? widzieli tylko go z lwiczką jakąś w jego wieku
Simba:Grrr... jakieś dziecko?
Simba bez wahania pobiegł szukać syna a Nala za nim.
Kopa i Vitani strasznie się fajnie bawili ale zabawa powoli im się nudziła chcieli przeżyć coś fajnego coś emocjonalnego.
Weszli na czaszke słonia i nagle wyskoczyło mnóstwo hieen...
Kopa:Uciekaj!!
Lwiątka biegły i biegły wpadli do dziury potem wydostali się staneli na jakieś skale nagle tknęli się noskami.
Kopa:Oj sorry daj łape...
Vitani podała i czekali na odejście hien.
Mijały godziny a hieny jeszcze krążyły lwiątka były strasznie głodne nagle z oddali leciał Zazu.
Zazu:Panie lece po twojego ojca!!!
Kopa:Zazu nie!!
Ale za późno Zazu już poleciał do tego źle zakręcił i dobił do drzewa pół przytomnie dalej leciał.Zira i Nuka szukali Vitani ale nie było jej poszli na Lwią ziemie też jej nie było tylko cmentarz słoni.
Nuka:Patrz to Vitani!!
Zira:Tak to moja córka i to ten książe.
Zira obserwowała ich nie mogła tego znieść że jej córka się z nim koleguje.Zira wygoniła hieny kazała Vitani iść do domu.Vitani poszła żegnając się z Kopą.
Kopa:Dziękuje pani za uratowanie nam życia
Zira:Dobrze... a wogule jak się nazywasz?
Kopa:Ja Kopa książe
Zira:Ha ha już po tobie
Zira zaczęła gonić lwiątko już miała dać cios gdy wyłoniła się Nala z krzaków.
Zira:Nala grr...
Nala:Zira wynoś się i zostaw mojego syna spokoju
Zira:Nie ma mowy zapłaci mi za szkody!!
Wtedy rzuciła się na Nale ale sam raz rzucił się na nią Simba broniąc żone i dziecko.
Simba:Wynoś się!!
Zira:Jeszcze cie zabije i twojego synka
Spojrzała złym wzrokiem na trząsącego się Kope wzięła Nuke i poszła.Po powrocie do domu Zira uderzyła Vitani robiąc jej rane na ramieniu lwiczka popłakała się i pobiegła do jaskini.Tymczasem Kopa dostał surową kare od ojca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz