Nala była w óśmym miesiącu ciąży,Simba dbał o nią codziennie przynosił jej śniadanie i kolacje bo obiad to lwice przynosiły jej ciągle przez ten czas czuwał nad nią.
Zapowiadał się pochmurny dzień bowiem zbliżała się deszczowa pora.
Simba:Nala jak się czujesz wszystko w pożądku??
Nala:ech ałć!!
Simba:Nala skurcz czy już???!!
Nala:Skurcz skurcz nie bój się
Simba przytulił Nalę i trochę mu ulżyło gdy był to tylko skurcz.
Resztę rana spędził przy niej potem przyleciał Zazu.
Zazu:Panie hieny na lwiej ziemi zaatakowały małe żyrafy szybko prosi o interwencje!!!
Simba:Co hieny grrr... Sarafina zostań z nią ja biegnę!!
Sarafina:Ale uważaj na siebie
Simba posłał ciepły uśmiech i pobiegł czym prędzej załatwić te szkodniki.
Sarafina:Och... biedna Sarabi
Nala:Co? o co chodzi
Sarafina:Matka Simby ma raka i jest chora
Nala:Dlaczego nie powiedziałaś że ma raka??? Simbie ile ma?
Sarafina:Dwa miesiące już i ledwo co żyje chodzi codziennie do Rafikiego...
Nala:Biedna
Nali poleciała łza smutku że straci teściową ale bardziej będzie żałować Sarafina straci przyjaciółke.
Dwie godziny później rozpadało się na dobre... Simba wrócił już ledwo co żywy gdyż tych hien było mnóstwo...
Nala:Simba!!! Zazu leć po Rafikiego!!
Simba:Nie aaał...
Simba padł leżał i ledwo oddychał Rafiki szybko się zjawił coś mu dał i lew wstał.
Rafiki:Jak jestem już to zbadam królową
Nala odsoniła brzuch.
Rafiki:Widze że bardzo zaaokrąglony i zawaansowany
Nala:Ha ha tak
Rafiki:Hmm... za trzy dni powinnaś urodzić albo nawet za tydzień granicach tych
Simba:A co jeśli urodzi po za granicami??
Rafiki:Jedno z dzieci może być chore albo może nie przeżyć
Nala:Oł... a jaka płeć?
Rafiki:Trudno powiedzieć wiadomo że bliźnięta ale chyba raczej dziewczynki... ale na 90% nie jestem tego pewny...
Simba:Będe miał córki!!
Simba bardzo się ucieszył z tego powodu poszedł popływać.
Rafiki zaśmiał się i musiał już iść.Zazu poleciał oznajmić zwierzętom a Nala lwicom.
Lwice:Gratulacje Nalo!!
Nala:Dzięki wam aaała
Sarafina:Co rodzisz!!
Nala:Nie nie skurcz mam od dwóch miesięcy normalne mraww...
Zasnęła... Sarafina czule polizała ciężarną córkę była z niej zadowolona.
Tymczasem na Złej Ziemi do stada Ziry dołączył lew imieniu Raven.Był ciemno-brązowy oczy miał zielone i miał czarną długą grzywę był również zły nie wiadomo dlaczego.
Raven:Jak tak Zirko? jakiś nowy plan na zemstę??
Zira:Na razie nie ale myśle wogule mam duży brzuch prawda?
Raven:Hmm... czekaj...
Coś zrobił i:
Raven:Jesteś w ciąży!!!
Zira:O nie... już trzecie dziecko do opieki...
Raven:Będe ojcem super!!
Zira:Ech... tak oby syn
Raven:Tak i on po śmierci mej ma zostać królem lwiej ziemi!!
Zira:Tak!! dobry plan kochanie
Polizała Ravena czule potem zaczęli myśleć nad imionami bardziej skupili się na męskich bo chcieli synka.
Nuka był nadal nastolatkiem wchodzącym w wiek dorosłego lwa Vitani nastolatką a Uri jeszcze 11 miesięcznym lwiątkiem nie lubieli nowego lwa Ravena był dla nich okrutny zwłaszcza dla małej Uri.
Vitani skupiała się na odnalezienu swojej drugiej połówki nie miała przyjaciół tutaj Uri także nie miała tylko Nuka miał dwie najlepsze koleżanki.
Kilka minut później Raven gdziesz poszedł a Zira poczuła silny skurcz zaczęła rodzić.
Zira:Aaaa... uhhh...
Nuka:Mamo?!!
Biegł ile sił do mamy(Bardzo kochał ją) gdy zobaczył gdy jego matka jest spięta i ryczy z bólu.
Nuka:Co robić co robić och ach!!! nie wiem Serpen !!
Serpen:Co je... o nie Vitani biegnij po Ravena a ty Uri po tego szamana z lwiej ziemi szybko !!
Uri nie przepadała za matką ale pobiegła gdy na świat miał przyjść jej młodszy brat lub siostra.
Przybiegła na lwią ziemię i do baoabu też trafiła.
Uri:Ej!! jesteś tam no ty
Rafiki:Jestem jestem słucham mała?
Uri:Moja mama rodzi
Rafiki:Zira?!!
Rafiki nie spieszył się ale Uri go pośpieszała dobiegli a zła Serpen zaczęła gonić Rafikiego gdyż już się spóźnił a poród musiała sama odebrać.Zira miała w łapach małego brązowego lewka o zielonych oczach...
Zira:Serpen zostaw go zobacz jaki śliczny...
Rafiki poszedł.
Serpen:Tak synek?
Zira:Tak nazwe go?
Raven:Kovu...
Raven przytulił syna jego marzenia spełniły się...
Nuka:Co nie no brat?? och...
Vitani:Jaki śliczny
Uri:Tak to prawda
Raven:Tak zmykajcie
Poszli se a Raven i Zira zachwycali się małym aż do nocy.
Dwa dni później nadal była pora deszczowa dużo wody było a z niej robiło się bagno...
Simba:Och nie dobrze... coś
Nala:Tak za dużo pada brakuje jedzenia bo zwierzęta w porach deszczowych nic nie robią ani nie jedzą...
Simba:Tak
Wtedy przyszła jedna z lwic i oznajmiła że lwice coś upolowały.
Simba:Dobrze bynajmniej coś
Nala:Tak ała... o lwie łapy Simba wody mi poszłu uhh...
Simba:Oddychaj Aurelio biegnij po Rafikiego Zazu leć oznajmić zwierzętom a tym mamo leć coś upolować
Sarabi:Dobrze
Rafiki przybył na miejsce gdy Sarabi upolowała zebrę.
Simba musiał wyjść poród trwał trzy godziny tymczasem Zazu wrócił i usiadł na ramieniu króla.
Rafiki:Wejdź
Simba wbiegł i na jego oczach ukazały sie dwie małe kulki jedna pomarańczowa druga taka jasno kremowa...
Simba:Ale one śliczne... mrrr...
Nala:Tak ta pomarańczowa urodziła się pierwsza i dałam jej imię Kiara pasuje?
Simba:Oczywiście dla królowej lwiej ziemi pasuje a ta druga nazywać się będzie Aisha(Aisza).
Nala:Mrrr... słodkie
Polizała Simbe i małą Aishe po tygodniu odbyła się prezentacja lwiczek.Simba był bardzo dumny zobaczył ojca w niebie... który oświetlił jego rodzinę...
Teraz Simba musiał uważać na córki... chciał ich aż doprowadzić do dorosłości a Kiare do tronu który odziedziczy z jej partnerem.
Tahabi skończył siedem miesięcy spotykał się potajemnie z Urii ( tak jak Kopa do Vitani).Simba strasznie się obawiał tego co się może stać jego drugim synem.Kochał go tak jak Kope i nie chciał go stracić.
Słońce świeciło i mocno grzało w futro małego księcia który właśnie wracał z rodzicami ze spacerku.
Tahabi:Mamo mogę iść się pobawić??
Nala:A gdzie synku ?
Tahabi:Nie wiem ale bym wymyślił prosze prosze zgódź się
Simba:Nie ma mowy synu boje się że coś ci się stanie...
Tahabi spojrzał smutnie na mamę która potwierdziła ojca zdania lwiątko cały dzień musiało siedzieć i nic nie robić... słuchało się tylko rozmów rodziców... było to takie nudne eh...
Simba:Tak tak Tahabi dokąd?
Tahabi:Nigdzie idę na polankę
Nala:Daj mu spokój niech idzie w końcu jest bezpieczny hieny nie aatakują a Zira jeszcze się nie ukazała
Simba:Ale...
Tahabi:Tato!!! prosze!! chociaż dzisiaj!!
Simba wahał się jednym zdaniem nie a drugim tak ale nie wiedział którą wybrać chciał dobrze dla syna i dla królestwa tak jak jego ojciec w końcu jest ojcem i królem.
Simba:Synu musisz zrozumieć mnie
Tahabi:Ale... tato Kopa już od kilku miesięcy nie żyje tyle miesięcy zapomniałeś o nim a znowu ci się przypomina on jakby on żył tu!!!
Nala:Simba on ma racje!!
Do rozmowy dołączyła lwica Aurelia i Sarabi.
Aurelia:Co tak krzyczycie? coś się stało?
Nala:Nic nic
Sarabi:Widze coś kłótnia małżeńska czy między syn a ojciec??
Zaśmiała się widząc że Nala na prawdę mówi że nic ale Simby mina coś wskazywała także małego Tahabiego.
Sarabi:Oj Simba pozwół mu wyjść na ten dwór niech dzieciak se polata
Simba:Nikt mnie nie rozumie idę cześć
Simba złym wzrokiem skierował na matkę,żone i także syna i gdzieś poszedł wyładować swoje emocje leżał na trawie.
Simba:Nie jestem dobrym ojcem dla syna... grr co ja wygaduje... eh... Kopa dlaczego ty kochany synu ;(.
Rozpłakał się na dobre wspomniał se wszystkie jego dobre chwile z dzieckiem.
Ale już nie mógł nic na to poradzić chciała zemsty i zrobiła mu dlaczego to Kopa musiał ucierpieć a nie on to przez niego teraz jego syn nie żyje.Nagle zawołał go ktoś z krzaków był to pawian.
Rafiki:Mam dla króla nowiny !!
Simba:Jakie??
Rafiki:Pańska żona ma urodzić zdrowe lwiątka za cztery tygodnie!! no gratuluje ci!!
Simbie opadała szczęka na myśl że zostanie ojcem lwiątek.
Simba:Alee jak to... a no tak tamta noc ale myślałem że nie zajdzie...
Rafiki:Ach... źle myślałeś królu
Simba:Tak jak dzisiaj nie mogę pogodzić się ze śmiercią Kopy... :(
Rafiki:Och... każdy ale masz Tahabiego najważniejsze że masz synka
Simba:Tak... ale on nie jest jak Kopa on jest inny bardziej ciekawy zaraz Kopa też był taki to jest do niego podobny
Rafiki:Tak widzisz teraz lepiej go ucz i kochaj
Simba:Staram się poświecać mu dużo czasu ale nie nadaje sie na ojca i króla
Rafiki:Nie nadajesz musisz dać wszystko z siebie
Zniknął a Simba ponownie zastanowił się kim na prawdę jest.
Tahabi świetnie bawił się z Uri pewnym momęcie musieli wracać do domu ponieważ było już prawie ciemno.Tahabi spotkał mamę z mięsem.
Tahabi:Mamo mamo!!
Nala:Cześć kochany prosze kolacja
Tahabi:Mniam mniam pyszne
Nala ucieszyła się że jej polowanie dało jakąś kożyść po kolacjii umyła go starannie lwiątko kochało mycie i codziennie się myło po śniadaniu i kolacjii potem pobawili się jeszcze chwile a potem malec zasnął.Simba jeszcze nie wrócił powoli Nala martwiła się o męża wysłała Pumbe i Tibona żeby poszli sprawdzić gdzie on jest także wysłała Zazu który dzisiaj miał wolne od roboty jaką miał zadać mu dzisiaj król.Ale nikt go po godzinnym szukaniu nie znalazł.
Tibon:Może po prostu jest teraz w nie nastroju Nala
Nala:Oj ... przestań
Pumba:Nala nie martw się jutro przyjdzie
Poszli a Nala nie wahając się pobiegła go szukać zostawiając synka bez opieki ponieważ lwice spały dzisiaj po jej zgodą na polanie koło baoabu Rafikiego.
Szukała go i szukała poszła na rajską ziemię i na złą ziemię ale ograniczyła przejście przez kłodę.
Wtedy zauważyła Zire...
Zira:Ooo Nala co do mnie sprowadza w ten ciepły wieczór??
Nala:Nic
Zira:Ha ha to po co tu jesteś...
Nala zawarczała i odbiegła Zira była zmęczona i poszła spać z dziećmi bo jutro czeka na nich ciężka praca.
Simba był na granicy Rajska Ziemia a Cmentarz słoni dlatego Nala go nie umiała znaleść.
Simba se leżał i śpiewał piosenke Hakuna Matata.
Nala usłyszała i pobiegła i...
Nala:Simba!!! jesteś!!
Rzuciła się w objęcia jego król uśmiechnął się do niej i ją poliza
Simba:Po co mnie szukałaś skarbie?
Nala:Bałam się o ciebie
Simba:Och jestem dużym lwem a nie małym daj spokój
Nala:Zaczynasz mówić jak Tahabi mrrr
Simba:Ha ha serio nie wiedziałem a co on robi?
Nala:Śpi na pewno
Simba:Zostawiłaś go samego!!
Nala:Nie nie jest bezpieczny
Nala skłamała męża nigdy tego nie robiła ale dzisiaj musiała.
Simba i Nala powoli szli do domu tuląc się do siebie.
Simba:W końcu będe po raz trzeci ojcem?
Nala:Skąd wiesz?
Simba:Rafiki
Nala:Miała być niespodzianka co za małpa
Simba:Ha ha ale nie musisz mi robić niespodzianki ja jestem szcześliwy odkąd cie znam
Nala aż się zarumieniła.
Gdy doszli zobaczyli synka który spał smacznie położyli się koło niego.
Ale już następnego dnia gdy Simba dowiedział się czegoś strasznego nie mógł sobie tego nigdy wybaczyć Tahabi nie żył został roszarpiony przez tysiące hien a jego przyjaciółka uciekła.
Simba:Nie nie nie!!!
Mocno przytulił syna wrócił na lwią ziemię przybity do serca a w myślach miał tylko obraz śmierci Kopy i Tahabiego.
Nala,Sarafina,Sarabi i inne lwice nic nie podejrzewali żeby coś się stało Simba wrócił.
Simba:Mamo kochanie musze wam coś powiedzieć...
Ledwo co powiedział te zdania.
Nala:Co takiego? gdzie Tahabuś?
Simba przypomniał se obraz zmarłego synka...
Simba wziął oddech i oznajmił:
Simba:On nie żyje
Nala zamarła.
Nala:Nie co ty wygadujesz
Prawie płaczliwym głosem
Simba:Ech... to prawda
Nala popłakała się wbiegła do jaskini na myśl że jej syn umarł nie mogła opanować kto to mógł zrobić i dlaczego Zira tylko ona!! pobiegła w stronę Złej Ziemi.
Nala rzuciła się na Zire która była w dobrym humorze.
Nala:Roar!!!!!
Zira aż się przestraszyła między nimi zaczął się konflikt Nala do tego była w ciąży... ale jeszcze nie zaawansowanej za tydzień będzie zaawansowana.
Na lwiej Ziemi lwice użalały sie i cicho płakały Simba tylko wspojrzał na Zazu a Zazu na niego Tibon i Pumba nic nie powiedzieli byli zasmuceni i rozpaczeni ponowną sytuacją.
Simba:Zazu poleć po Rafikiego jutro ceremonia pogrzebowa gdzie Nala??
Zazu odleciał poszukiwaniu starego pawiana.
Simba poszedł szukać Nali wiedział że żona jest smutna ale musi ją pocieszyć.
Zazu znalazł pawiana opowiedział mu wszystko pawian zamazał rysunek lewka Zazu leciał smutnie patrząc się przed siebie kolejna śmierć.
Zira i Nala toczyli walkę nagle Zira strąciła Nale z siebie.
Nala:Ty go zabiłaś!!!
Zira:Kope tak ale nikogo więcej!!
Nala:Nie kłam mój syn drugi nie żyje!!
Zira:Ha ha to nie ja to hieny ha ha
Nala:Nie wieże ci
Ponownie rzuciła się ale wtedy walkę przeszkodził Simba.
Simba:Zostaw ją Zira grr...
Zira:Miałam momęt ją zabić!!
Simba:Już sobie zrobiłaś dużo...
Zira:Masz racje zabijając Kope...
Simba:ŻE Co?
Zira uciekła a Simba przytulił płaczącą Nale.
Nala(Płaczem):Co teraz...
Simba:Kochanie jutro pogrzeb musimy czekać na świat przyjścia maluchów
Nala(Płaczem):Ale Simba dlaczego
Simba:Jest zła wszystko będzie porządku chodź do domu.
Poszli a następnego dnia odbyła się ceremonia Nala jeszcze bardziej płakała gdy usłyszała imię Tahabi.
Tak musieli czekac na przyjscie lwiątek kolejnych...
Simba i Nala otrzęśli się po śmierci syna.Tahabi trochę podrósł i urosła mu czarna grzywka taka sama jak miał Kopa.
Nastał kolejny wiosenny dzień Tahabi jak zwykle chciał o tej porze śniadanie ale lwice nie wróciły jeszcze.
Tahabi:Tato kiedy wrócą??
Simba:Och... synku daj spokój przyszły król nie może tak się zachowywać wobec lwic...
Tahabi skrzywił minę przypomniał mu się jego starszy brat który miał być królem...
Tahabi:Nie chce nim być... nie mogę
Simba:Yyy... synu wiem boli cię to że Kopa już nie jest ale musisz musimy nowe życie? zacząć
Tahabi:Tak!! a o Kopie to nic!!! ide cześć
Simba ciężko westchnął.
Wieczorem gdy Tahabi spał smacznie Simba wybrał się na polane często to robił z synami a teraz miał jednego znowu marzył o tym że Kopa wróci i zapanuje godnie lwią ziemią a Tahabi będzie jego doradcą ach...
Upadł i leżał... spojrzał na niebo pełne gwiazd jedna go przykuła była to gwiazda którą nigdy nie zapomnii do końca życia.Długo leżał i obwiniał śmierć syna.
Simba w końcu skończył swoje ''Obwinianie'' i poszedł do domu spotkał Sarafine.
Sarafina:I co żyjesz?
Simba:Ech... no tak jakby... tęsknie za nim
Sarafina:Wiem ja też ale masz drugiego syna podobnego prawie do Kopy tym że różnią się sierścią kolorami oczu...
Simba:Masz racje drugi Kopa
Spojrzał na syna który spał obok Nali.
Sarafina:Też przeżywałam tak jak ty śmierć Mhettu mojego synka...
Poleciała jej łza żalu i gniewu do Skazy.
Simba pocieszył ją jak ona go potem jeszcze chwile rozmawiali o tych kojących chwilach i poszli spać Simbie w nocy śniło się że został dziadkiem i miał cudownego wnuka i wnuczkę za to Tahabiemu śniło się że Kopa żyje i go w śnie strasznie przytula za to Nalii śniło się że ponownie staje się matką i ma dwie śliczne córki ale także zostaje zabity Tahabi i jedna córka zbudziła się spojrzała na syna i poszła dalej spać.
Gdy Tahabi skończył trzy miesiące jego brat Kopa osiem.Strasznie się kochali nigdy się nie sprzeczali ani nie bili.Tahabi był bardzo pieszczochliwym lwiątkiem był on bowiem najukochańszym synkiem króla Simby i Królowej Nali.Każdy wolny czas Simba poświęcał mu.
Także Nala go strasznie kochała ale nie poświęcała tak dużo czasu jak Simba mu ponieważ miała dużo obowiązków.
Kopa czuł odrobinę zazdrości.
Nastał nowy dzień mały Tahabi budził tatę.
Tahabi:Tato tato obudź się!
Simba:Tahabi co tak wcześnie mraww...
Tahabi:Obiecałeś?!
Simba:No tak
Poszli na lwią skałe Kopa ich śledził.
Simba tłumaczył to samo co Kopie tylko nie wspomniał o tym kto jest przyszłym królem Kopie zrobiło się smutno że ojciec tak postąpił ale nerwy go opętały i wszedł na lwią skałe.
Kopa:Jak mogłeś tato!!!
Simba:Kopa co jest??
Kopa:Czemu mu nie powiedziałeś że ja jestem przyszłym królem lwiej ziemi?? he??
Tahabi:Myślałem że ja tato??
Simba:Nie dziecko twój brat miałem ci to powiedzieć kiedyś indziej ale Kopa się wtrącił...
Te zdanie powiedział wielkim gniewem na starszego syna.
Kopa:Przepraszam ta...
Simba:Lepiej nawet nie przepraszaj a teraz wynoś się musze twojemu młodszemu bratu wytłumaczyć dalej...
Kopa:Phi... ide se już znajdę se lepszego ojca
Simba zlekceważył zdanie syna i dalej tłumaczył młodszemu.Kopa poszedł upolować se śniadanie co nie wychodziło mu na dobre pewnym momęcie za krzaków wyskoczyła Vitani.
Lwy wtuliły się i Kopa zapomniał o dzisiejszej dyskusjii z tatą.
Nuka śledził siostrę i !! nie mógł uwieżyć pobiegł do matki.
Nuka:Mamo mamo!!!
Zira:Ciszej Uri śpi
Nuka:Vitani jest z Kopą!!!
Zira:He że co?!!
Wszystkie lwice zawarczały na imię Kopa jedna z lwic została z Uri a reszta poszła planować zemstę także Nuka.
Dwa dni później...
Tahabi:Kopa stawaj!
Kopa:Co jest co się stało?
Tahabi:Tak bo rodziców nie ma
Kopa:Noi na pewno są na porannych zwiadach idź spać
Tahabi nie posłuchał brata gdy on zasnął pobiegł szukać rodziców nagle trafił na złą ziemię.
Tahabi:Ale tu strasznie!!
Uri:Ha ha nie byłeś tu nigdy?
Tahabi odwrócił się i zobaczył piękną lwicę o brązowej sierści i zielonych oczkach.
Tahabi:Nie a ty tu mieszkasz?
Uri:Tak niestety...
Tahabi pocieszył lwiczkę potem rozmawiali i rozmawiali ale w końcu musiała iść koleżanka bo by jej siostra ją oryczała.Tahabi pożegnał się i poszedł spotkał rodziców.
Tahabi:Tato!! Mamo!!
Simba i Nala:Tahabi??
Tahabi rzucił sie na rodziców i potem poszli do domu.Kopy już nie było Simba teraz bardzo się martwił o syna.
Nala:Simba co jest?
Simba:Boje się że Kopa będzie taki jak Skaza...
Nala:Simba!!
Simba:To prawda ostatniej naszej kłótni już do mnie się nie odzywa
Nala rzuciła się na Simbe.
Nala:Nie myśl tak za dużo jest już prawie nastolatkiem poszukuje swojej drugiej połówki...
Przytuliła go po czym poszła do jaskini a Simba poszedł za nią gdzie były same rozmowy Tahabi nie uczestniczył był z Tibonem i Pumbą gdzieś.
Gdy Kopa chodził po lwiej ziemi za krzaków wyskoczył znany mu lew.
Kopa:Co chcesz grrr...
Nuka:A nic wiem że jesteś z moją siostrą ale muszę cie zasmucić ona cię już nie kocha od kilku miesięcy udaje...
Kopa:He?? nie wieże ci!!
Nuka:Phi... mi nie musisz ale mojej matce tak
Kopa był zły podziękował Nuce poszedł potem do Vitani.
Kopa:Zrywam!
Vitani:Dlaczego?
Kopa:Ty nie wiesz ty mnie nie kochasz tak mi twój brat powiedział
Vitani:Nie to nie prawda Kopa!!
Kopa:Pa narazie
Kopa już miał odchodzić gdy Vitani go zatrzymała wytłumaczyła mu że Nuka go okłamał.Kopa uwieżył i znowu są razem ale Zira zobaczyła to na żywo a więc Nuka mówił prawdę.
Zira rzuciła się na Kope.Vitani pomagała mu ale jedna z lwic uderzyła ją ale nie mocno.Kopa uciekał gdzie tylko mógł z łzami oczach biegł.
Zira:Ha ha ha tam jest!!
Lwice mocno go gryzły drapały i uderzały szponami w głowe,brzuch i ramiona ale żadna z nich nie w serce.
Zira:Stop!!
Lwice odsunęły się od krwawącego Kopy i dyszącego.
Zira:I co maluszku?? nic nie zrobisz??
Kopa nabrał sił i ugrył ucho Ziry.
Zire to mocno zabolało ale nie skomlała.Kopa przy okazjii uciekł lwice rzuciły się za nim a ranna Zira biegła na końcu.
Na lwiej Ziemi...
Długo nie było Kopy zbliżała się noc wszyscy spali już Nala i Simba nie zmrużali oka.
Nala:Gdzie on jest?!
Simba:Właśnie !!
Nala powoli robiła się niespokojna wyczuwała że coś mogło się stać.
Kopa schował się za krzakami ale lwice go dopadły Zira kazała go zostawić sama się nim zajmię.Lwice poszły ale dwie zostały Serpen i matka Dotty i Spotty.
Zira:To koniec nie będziesz już z moją córką nigdy!!!
Już by go miała gdy on próbował jej się wyrwać.
Kopa nie poddawał się nie chciał umrzeć chciał być teraz już dorosły i zabić wredną Zire ale życie kończyło mu sie krzyknął tylko:Mamo!!! Pomocy!!.
Zira już zakończyła to pomyślną śmiercia książe i teraz nic nie stanie na drodze.Kopa leżał martwy krew spływała po jego sierści.Książe nie żył.Lwica wróciła do domu po czym nic nie powiedziała Vitani co sie stało ponieważ lwiczka nic nie pamiętała.
Nala wybiegła z jaskini i ... nie mogła własnym oczu tego znieść jej synek synuś kochany nie żyje...
Nala:Nie nie to nie może być za późno! jestem przepraszam moje dziecko...
Nala szlochała nad synkiem długo wtedy przybiegł Simba.
Simba:Synu!!
Także zaczął szlochać wszyscy wiedzieli kogo to sprawka Simba i Nala na razie tym nie przejmowali się po tym co się stało Simba zaczął dbać o młodszego syna także Nala.Zira była zadowolona.
Simba był bardzo szczęśliwy będzie mieć synka drugiego synka.Do porodu Nali jeszcze kilka dni...
Na Złej Ziemi... Vitani jeszcze spała gdy obudził ją brat mówiąc że mają dzisiaj zostać na złej ziemi bo lwic i ich matki nie będzie Vitani zastanawiała się czemu...
Nuka:Więc dzisiaj masz mnie się słuchać?!
Vitani:Ha ha jasne...
Nuka:Nie chce mieć przechlapane...
Vitani ponownie się zaśmiała zlekceważyła brata i poszła dalej spać Nuka tylko zawarczał i poszedł do koleżanek.
Na lwiej ziemi Kopa strasznie był szczęśliwy miał mieć brata.
Kopa:Kiedy się urodzi tatusiu?
Simba:Synku bądź cierpliwy mama jest na badaniach okaże się kiedy ma urodzić
Kopa:Eh...
Simba uśmiechnął się i poszedł do obowiązków królewskich za to książe pobiegł do Vitani gdy był na miejscu nie było lwic... było pusto tylko trzy lwiątka zapewnie jeden z nich to Nuka a gdzie Vitani??
Vitani:Mam cię!!
Kopa:Aaa...
Vitani:Ha ha
Kopa:Ha ha ała Vitani ha ha kochanie puść moje ucho
Vitani polizała Kope po uchu ten aż się zarumienił...Chwile przytuleni do siebie rozmawiali i rozmawiali a tymczasem u Ziry...
Zira,Serpen i reszta lwic miało dzisiaj porwać córke z jakieś rodziny ale najpierw miała się urodzić czekali na odpowiedni moment.
Nagle na Lwiej Ziemi Nala zaczęła rodzić tym samym czasie lwica z rajskiej też.
Nala:Aaaa.... Simba!!!
Simba:Nala?!
Simba:Zazu leć po Rafikiego szybko!!!
Zazu migiem oka był już w baoabie Rafiki wziął co miał i pobiegł.Nala rodziła trzy godziny do tego Simba niepokoił się o żone.
Pięć godzin później na świat przyszedł książe...
Simba:Jaki śliczny... jest ciemniejszy od twojej sierści i ma twoje oczka
Nala:Tak ale nosek i obwódki oczu ma twoje skarbie
Simba i Nala przytulili się do siebie mały miał na imię Tahabi ceremonia i chrzest odbędzie się za dwa dni o świcie.
Na Rajskiej Ziemi...
Zira:Jaka śliczna brązowa kulka hah będzie moja!
Serpen:Racja
Zira i reszta lwic działała wyrwano spod łap młodej lwicy lwiątko.
Lwica:Uri!! nie!!
Zira:Ha ha uciekamy
Zira trzymała w pysku Uri i biegły co sił.
Lwica popłakała się nigdy nie miała dziecka a teraz straciła je jej mąż był załamany czekali na nią... a porwali ją udali się do króla Simby.
Kopa i Vitani jeszcze się bawili wtedy przyszła Zira i Kopa uciekł.
Kopa:Mamo mamo !!
Nala:Kopa zobacz Tahabiego
Kopa:Jaki śliczny
Nala:Widzisz
Kopa długo się przyglądał swojemu braciszkowi potem dostał obiad+ kolacje.
Na Złej Ziemi:
Vitani:Co to mamo?
Zira:Wasza młodsza siostra Uri
Nuka:Co?! siostra
Zira:Roar!! Nuka prosił cię ktoś o zdanie wogule ją zaadoptowałam i jest od dzisiaj moją córką waszą siostrą
Nuka był zły prychnął i odszedł Vitani nie wieżyła mamie... ale cieszyła się...
Minęły dwa dni i odbyła się piękna prezentacja małego Tahabiego po prezentacjii rodzice z małym poszli na spacer także z Kopą.